Pijani turyści cały sezon – jak i czy rozwiązano problem na Majorce?

Agnieszka Adamska

Całonocne imprezy, nieznośny hałas, brud i morze alkoholu – tak od kilku sezonów wygląda codzienność na Majorce. Ten malowniczy kurort, który dawniej był uznawany za ziemski raj i obietnicę idealnego urlopu, obecnie mierzy się z wieloma problemami, spośród których największym są niemieccy turyści. Autorzy dokumentu "Majorka: Turystyka napędzana alkoholem" na Arte.tv wyjaśniają, skąd wzięło się to zjawisko i jak usiłują zwalczyć je lokalne władze.

Majorka to największa na archipelagu Balearów hiszpańska wyspa o łącznej powierzchni 3640 km². Morze Śródziemne, bujna roślinność, ciepły klimat i zawrotne ceny – to wszystko sprawia, że to miejsce od lat funkcjonuje w świadomości turystów jako ekskluzywny, rajski kurort dla wybranych. Do końca lat 40. wyspa nie była zbyt otwarta na turystów. Jej popularność zaczęła gwałtownie rosnąć w latach 50. i szybko stała się jednym z największych ośrodków turystycznych świata.

Majorka zagrała w wielu filmach (jak chociażby "Altas chmur", "Zanim się pojawiłeś" czy "Nocny recepcjonista"), stała się też tematem kilku piosenek. Najsłynniejsza, "Mallorca" grupy Loft sprzed prawie trzech dekad, wychwala to miejsce za proste życie i moc doznań. Patrząc jednak na współczesną rzeczywistość Majorki, można odnieść wrażenie, że doznania, o których śpiewała niemiecka grupa, nie są już wcale przyczyną rajskiego klimatu, a proste, spokojne życie na tej wyspie brzmi jak ponury żart.

Bary i kluby działające przez całą noc, głośni imprezowicze, wszechobecny alkohol – to największe utrapienia, z jakimi muszą mierzyć się mieszkańcy. Dokument "Majorka: Turystyka napędzana alkoholem" z cyklu "Arte Regards" w dosadny sposób pokazuje, że za sprawą turystów rajski kurort zamienił się w piekło.

Źródło: Adobe Stock.

"Jeżeli nie pijesz na Majorce, to jakby cię tu nie było"

Przy Playa de Palma, najpopularniejszej plaży na wyspie, huczna zabawa trwa przez cały rok. Wśród tłumów spragnionych rozrywki turystów z całego świata najczęściej słychać język niemiecki. Niemcy nie tylko upodobali sobie ten kierunek na wakacje – duża część z nich postanowiła osiedlić się tu na stałe. Początkowo trend ten był widoczny zwłaszcza wśród starszych pokoleń, dla których Majorka wydawała się idealnym miejscem na spędzenie jesieni życia. Jednak kurort szybko przyciągnął także młodszych Niemców. Czym? Piękną pogodą i wysoką temperaturą przez 280 dni w roku, przyjaznym rynkiem pracy, a także "epickimi" imprezami, które obecnie dla niemieckich przybyszów stanowią także doskonały biznes.

Wiele klubów przy pasażu Playa de Plama należy do Niemców. I nie zdziwi chyba nikogo, że to właśnie niemieccy klienci stanowią najliczniejszą grupę gości odwiedzających te miejsca. W filmie dokumentalnym Arte.tv pokazane są miejsca, gdzie śpiewa, je się i pije na typowo niemiecką modłę. Złośliwi mówią, że Majorka stała się siedemnastym landem Niemiec, a konsekwencją tego stanu jest coraz wyższe spożycie alkoholu i coraz większy chaos.

Jak możemy usłyszeć w jednym z fragmentów filmu, Niemcy nie piją na umór w swoim kraju. Porządny i zdyscyplinowany naród "odpina wrotki" dopiero wtedy, gdy opuszcza niemieckie ziemie i przechodzi na tryb "zagraniczny urlop". Wówczas puszczają wszelkie hamulce i zaczyna się zabawa, która często ma przykre konsekwencje zarówno dla balowiczów, jak i dla otoczenia.

Przepisy coraz bardziej surowe, pijanych coraz więcej

Jedna z bohaterek dokumentu "Majorka: Turystyka napędzana alkoholem" styka się z tym zjawiskiem codziennie. Laura jest niemiecką policjantką i trafiła na wyspę za sprawą programu "Europejskie Komisariaty". Już po kilku pierwszych zdaniach kobiety można odnieść wrażenie, że wymiana pracownicza, która z założenia miała być dla funkcjonariuszy szansą na poszerzenie horyzontów i zdobycie doświadczenia, dla władz Majorki jest rozpaczliwym błaganiem o pomoc. A kto w walce z pijanymi niemieckimi turystami sprawdzi się lepiej niż ich rodaczka?

Niestety, Laura i jej koleżanka traktowane są przez imprezowiczów co najwyżej jak atrakcja turystyczna, ale na pewno nie jak strażniczki trzeźwości. Kufel piwa i mocniejsze trunki stały się znakiem rozpoznawczym tej części wyspy, a pijani turyści – nieodłącznym elementem krajobrazów Majorki. Wydaje się nawet, że zjawisko to zaszło już tak daleko, że jakiekolwiek próby zatrzymania go graniczą z cudem.

Źródło: Adobe Stock.

Owszem, władze Balearów od lat starają się ukrócić pijaństwo, coraz bardziej zaostrzając przepisy dotyczące spożywania alkoholu. Picie zabronione jest już nie tylko przy imprezowym pasażu Ballermann 6, ale także na ulicach. Co więcej, sklepy sprzedające alkohol muszą kończyć działalność punktualnie o 21:30. Co to daje? W praktyce nic, bo przy promenadzie można kupić alkohol "z drugiej ręki" albo udać się do jednego z pubów. Zatem ustawa nie uderza w pijących, ale w lokalnych sprzedawców, którzy boleśnie płacą za alkoholowe ekscesy imprezowiczów.

Dokument "Majorka: Turystyka napędzana alkoholem" w bardzo ciekawy i przekrojowy sposób pokazuje smutny obraz rajskiej wyspy, która powoli zmienia się w gigantyczną spelunę. Problem stał się jeszcze bardziej dotkliwy po okresie restrykcji covidowych, kiedy po otwarciu granic turyści spragnieni słońca i alkoholu wręcz sparaliżowali Majorkę. Dylematy, z jakimi mierzy się tamtejszy rząd, to także cenna przestroga. Prężnie działająca turystyka, która dla każdego kraju wydaje się błogosławieństwem, może okazać się także jego największą zmorą.

Film "Majorka: Turystyka napędzana alkoholem" pochodzi z cyklu "Arte Regards: Reportaże z Europy". W jego ramach można obejrzeć dokumenty z najróżniejszych zakątków Europy, które w barwny i ciekawy sposób pokazują lokalną kulturę, dziedzictwo, a także zjawiska społeczne. Cykl dostępny jest za darmo na platformie arte.tv.